10 ODC. Z CYKLU #SPOŁECZNOŚĆ SALES ANGELS: “POZNAJMY SIĘ”- GRZEGORZ MANDZIUK

Home/artykuł/10 ODC. Z CYKLU #SPOŁECZNOŚĆ SALES ANGELS: “POZNAJMY SIĘ”- GRZEGORZ MANDZIUK

“Na palcach jednej ręki można policzyć ile razy NIE BYŁEM na spotkaniu społeczności” – mówi nasz gość. To prawda. Jest jedną z osób, które najwierniej wspierają działalność Sales Angels. Na co dzień związany z Gamfi gdzie zajmuje się grywalizacją i opiekuje się klientami głównie z branży HR. Imponuje mnogością dodatkowych pasji i swoim czasem 3 min. 55 sek. w którym potrafi przebiec kilometr na 18 km dystansie. W rozmowie z Marcinem Grelą – fan wyjątkowych drużyn piłkarskich, sportu, pociągów oraz członek społeczności Sales Angels – Grzegorz Mandziuk!

Rozmawia Marcin Grela, Sales Angels

 

Marcin Grela: Grzesiek, witam Cię w naszym cyklu rozmów z najbardziej zaangażowanymi członkami naszej społeczności. Powiedz na początek naszym czytającym czym się zajmujesz?

Grzegorz Mandziuk: Cześć Wam, cześć wszystkim. W życiu pełnie kilka ról. Począwszy od roli ojca, męża i ról nadanych przez społeczeństwo, aż po role zawodowe. Zawodowo reprezentuję Gamfi, rozwijam sprzedaż i pozyskuję klientów w branży HR.

M.G.: Gamfi – bardzo fajna nazwa. Pewnie część z Was kojarzy ją z Finału Sales Angels 2018. Powiedz coś więcej o swojej firmie.

G.M.: Gamfi dostarcza platformę grywalizacyjną, która służy do tego, żeby uprzyjemniać realizację procesów biznesowych, w których uczestniczą ludzie w organizacjach. I wspieramy firmy w onboardingu, w sprzedaży, w edukowaniu ludzi. I teraz ze względu na pandemię wspieramy firmy w zmianach przede wszystkim. Naszym celem jest to, żeby przejście przez te zmiany uprzyjemnić, żeby ta bariera i opory dotyczące transformacji, nie były w ludziach tak duże.

M.G.: Powiedz mi w takim razie, co konkretnie ta platforma robi dla Waszych klientów?

G.M.: Rozstrzał wykorzystania tej platformy jest dość duży. Jeśli miałbym skrócić do takich trzech głównych celów, to przede wszystkim:

1. uczymy pracowników  w sposób angażujący,
2. wspieramy i integrujemy pracowników  w ramach organizacji,
3. komunikujemy różnego rodzaju wiadomości,
informacje w sposób taki, żeby były czytelne i ludzie te komunikaty przyswajają.

M.G.: Czyli jak jestem pracownikiem jakiejś dużej organizacji, to co dostaję? Jakiś login, hasło i wchodzę do systemu i dostaję różne zadania do wykonania w formie gry, tak?

G.M.: Nadajemy nudnym rzeczom ciekawą formę i sprawiamy, że ludzie chcą te nudne rzeczy poznawać.

M.G.: Dobrze powiedziane. Przypomina mi się Finał 2018 i “zabawa”, w której wzięli udział uczestnicy. Pamiętasz? 

G.M.: Tak, doskonale pamiętam! Przedstawialiśmy, komunikowaliśmy i uczyliśmy ludzi tego, co będzie na konferencji i jaki będzie miała przebieg, ale także pomagaliśmy trochę się zintegrować. Pamiętam, że były różnego rodzaju wyzwania, gdzie ludzie mieli wrzucać zdjęcia ze sobą, zdjęcia z różnymi gadżetami po to, żeby można było dać jeszcze więcej wartości dla uczestników konferencji. Pozdrawiamy Tomka, który wygrał tę pamiętną edycję.

M.G.: Chodziło o to, by uczestnicy zbierali punkty, np. odpowiadając na pytania z wystąpień Ekspertów, a punkty wymienialiśmy na nagrody. Głównym motywem była walka dobra ze złem, gdzie uczestnicy finału byli mafią – jedna część “La Familia”, a druga “La Kasiorra”.

G.M.: Tak jest. Tutaj właśnie mam przyjemność porozmawiać ze sławnym Don Grelsonem z dobrej mafii.

M.G.: (Śmiech) To było ciekawe doświadczenie! Myślę, że teraz już wszyscy będą wiedzieli do czego może służyć platforma Gamfi np. na eventach jak nasz. Wróćmy do Twojej osoby – powiedz mi, jaka jest konkretnie Twoja rola? Czy ty sprzedajesz tylko te usługi, czy później tez jesteś w trakcie wdrożenia?

G.M.: Ja towarzyszę klientowi w zasadzie od pierwszego kontaktu z nasza firmą. Czyli jeśli jest to klient przychodzący, to oczywiście jestem w całym procesie handlowym i zakupowym klienta oraz obsługuję podpisane projekty. Jestem obecny w całym “cyklu życia” tego klienta w Gamfi.

M.G.: A jak brzmi nazwa Twojego stanowiska?

G.M.: Manager, czyli osoba odpowiedzialna za rozwój. Mam takie poczucie, że nazwy stanowisk w dzisiejszych czasach, w spółkach  technologicznych czy start-up’ach są ciekawie opisane i ciężko jest odzwierciedlić to, co faktycznie robią. Ja jako manager odpowiadam za pozyskanie, przeprowadzenie klienta przez proces zakupu i odpowiadam poniekąd za to, żeby klient osiągnął swoje cele biznesowe.

M.G.: Dobrze, że o tym wspomniałeś. Zawsze mnie zastanawia ile w takich stanowiskach jak Twoje jest rzeczywiście sprzedaży, ile pracy z klientem, ile prospectingu. 

G.M.: U nas to się też zmienia. Niespełna rok temu właśnie z takiego modelu, w którym tylko i wyłącznie pozyskiwałem klientów i oddawałem później tych klientów, przeszliśmy do takiego, gdzie obsługuję ich również wewnątrz naszego zespołu. Zrobiliśmy tak głównie ze względu na to, że te procesy sprzedażowe, które prowadzimy, trwają bardzo często około 8-12 miesięcy.

M.G.: To długo.

G.M.: Tak, są bardzo długie i czasochłonne.  My w tym czasie pozyskujemy bardzo dużą wiedzę na temat naszego klienta. Gdyby później ktoś inny (np. zespół projektowy)  miał obsługiwać takiego klienta, musiałby się wdrażać w jego potrzeby na nowo i tak naprawdę w efekcie nie realizowalibyśmy celów naszych i celów klienta. Teraz o swoich klientach wiem najwięcej o nie trzeba do tego ponownie wracać i przekazywać tego wszystkiego.

M.G.: Można powiedzieć, że działacie trochę wbrew aktualnym trendom na rynku czyli specjalizacji i dzieleniu poszczególnych etapów. Zakładam, że u Was to nie działa ze względu na złożoność projektów.

G.M.: Zgadza się. To jest dokładnie ta kwestia, o której mówisz. Mamy to przetestowane, że ta forma działa lepiej i też zauważyliśmy, że zwiększyła nam się retencja klienta i klienci są z nami dłużej.

M.G.: Wszystko dla dobra klientów, pięknie! Powiedz mi w takim razie, kto jest w ogóle Twoim klientem? Dla kogo są usługi Gamfi?

G.M.: Zazwyczaj są to duże korporacje, które zatrudniają powyżej pięciuset osób. Ja głównie pracuję z osobami z obszaru HR, ok. 80% moich klientów. Pozostałe obszary to jest sprzedaż zazwyczaj oraz obszary pokrewne, np. wsparcie sprzedaży.

M.G.: Z kim rozmawiasz, jeżeli chodzi o działy HR? Kto jest odpowiedzialny w tych dużych organizacjach za wdrażanie, czy rozmowy na temat tego typu rozwiązań?

G.M.: Rozmawiam z osobami na stanowiskach menadżerskich , pracuję bardzo często z koordynatorami projektów ze strony klienta, są to osoby, które pełnią role od specjalistów, przez kierowników po menadżerów. Tutaj jakby jest rozstrzał i nie ma reguły, bo są również projekty, którymi się opiekuje bezpośrednio dyrektor HR. Więc nie powiedziałbym , że jest tutaj jakaś specjalna reguła, co do tego kto się zajmuje tymi projektami.

M.G.: Wspomniałeś, że Waszymi klientami są duże organizacje, czy możesz wskazać kilka tak oglądowo dla naszych czytelników?

G.M.: Jasne. T-mobile, InPost, Bank Gospodarstwa Krajowego. To pierwsze nazwy z brzegu, które obrazują najczęściej skalę naszych klientów, bo oczywiście mamy też wdrożenia mniejszych, gdzie pracujemy z grupami około 15-20 osobowymi.

M.G.: Czyli rozmawiamy o firmach gdzie są tysiące pracowników. Rozumiem już jaka jest Twoja usługa, teraz mnie zastanawia jak Ty się w tym odnajdujesz w takiej pracy? Jak się tego nauczyłeś?

G.M.: Ja tak naprawdę swoją przygodę ze sprzedażą zacząłem od sprzedaży korporacyjnej. Zacząłem w 2012 roku sprzedając usługi szkoleniowe. Na początku sprzedawałem na słuchawce, później wewnątrz firmy moja rola przesunęła się w kierunku szkoleń zewnętrznych i działań wsparcia sprzedaży dla naszego zespołu sprzedażowego. Jednak po czasie stwierdziłem, że potrzebna jest zmiana i trafiłem do Gamfi, gdzie był mocny nacisk na wartości, które ja sobie mocno cenię.

M.G.: W 2012 i przeskoczyłeś od razu do Gamfi? Czyli nie było nikogo więcej w twojej karierze zawodowej?

G.M.: Były jakieś wcześniejsze prace jeszcze zanim trafiłem do tej firmy szkoleniowej, ale to były, że tak powiem, błędy młodości, typu rozwożenie pizzy, przeprowadzki, czy …

M.G.: Jak to błędy młodości? Najlepiej hartują nas tego typu aktywności, one uczą pokory w życiu.  Nigdy nie wiadomo, co nas może spotkać. Ja przeżyłem swoją “szkołę życia” w  Stanach w restauracji, dzięki temu wiedziałem czego w życiu nie chcę robić.

G.M.: Zdecydowanie tak, ja trochę się śmieję z tego, bo wspominam z rozrzewnieniem te czasy. Pamiętam jak dziś, jak pracowałem właśnie w przeprowadzkach. Był chyba listopad i jechałem na pace ciężarówki na przeprowadzkę i myślę sobie: “Ku*wa, chłopie, co Ty w ogóle robisz?! Skończyłeś liceum w TOP 20 w Warszawie i jeździsz komuś meble wozić.” Stwierdziłem, że czas na zmiany, bo tak być dalej nie może.

M.G.: (Śmiech) Krótko mówiąc, jak przychodzi ktoś do was i akurat macie przeprowadzkę, to patrzcie, czy tam przypadkiem to nie jakiś inny Grzesiek Mandziuk, który ma ogromny potencjał do innej pracy.  To dobry sposób na jakąś rekrutację. Nigdy nie wiadomo kto ci meble wnosi.
Patrząc na Twoją obecną pracę – za co ją lubisz?

G.M.:  Cenię sobie w mojej pracy bardzo wiele rzeczy, począwszy od ludzi. Ze względu na to, że jestem “żółtym” człowiekiem, ci ludzie zawsze się wokół mnie przewijają  i bardzo sobie cenię pracę z klientami, że mogę poznawać nowe osoby. Cenię sobie też niezależność w działaniu i nie mam narzuconych z góry jakichś tam ram działania, mam dość duże pole manewru, jeśli chodzi o sposób pozyskiwania klienta , jeśli chodzi o różnego rodzaju działania. Dzięki temu gdzieś tam byłem w stanie w Gamfi wypracować swój sposób i swój model na to, jak tych klientów chcę pozyskiwać. Myślę, że to są takie dość duże kwestie. A trzecia rzecz to pracuję teraz w firmie, która daje dość dużo radości swoim rozwiązaniem dla ludzi.

M.G.: Powiedziałeś, że jesteś “żółty”. Wyjaśnij co to oznacza i co jest dla Ciebie ważne.

G.M.: Jasne. Tutaj chodzi o typologię człowieka. Są oczywiście cztery kolory. Ja mam w sobie najwięcej z tej żółtej osobowości.

M.G.: Wkraczamy na wątek edukacyjny. Jest bardzo dużo takich testów pomagających zrozumieć siebie i klientów, warto poznać swoje cechy poprzez ich pryzmat.
Powiedz proszę – poza firmą, poza rolą ojca i męża – czym się zajmujesz? W sensie jakie masz hobby, zainteresowania, co cię kręci poza pracą?

G.M.: Wiesz co, ja mam takie trzy główne “zajawki”. Taką bardzo szeroką jest przede wszystkim sport i wszelkie aktywności sportowe. Uwielbiam biegać, teraz jestem delikatnie kontuzjowany i niestety nie mogę za bardzo się ruszać.

M.G.:A co się stało?

Wiesz co, chyba za bardzo sobie dałem w kość treningami w pierwszym półroczu i mam problem z głową mięśnia dwugłowego. Ja nie wiem co to znaczy, wiem gdzie to jest i przeciążyłem bardzo mocno. Mam nauczkę, że bieganie codziennie po 18 kilometrów nie jest najlepszym rozwiązaniem.

M.G.: Codziennie po 18 kilometrów. To gruba liczba. Myślałem, że to ja dużo biegam. (Śmiech) Jakie masz tempo?

G.M.: Na takim średnim treningu, w którym biegałem po 10 km, potrafiłem ten dystans pokonać w 43/45 min, a w tym roku najlepszy czas na tym dystansie to niecałe 39 minut. Kilometr w czasie około 3minuty 55sekund.

M.G.: Ja pamiętam jak się cieszyłem z czasów kiedy biegałem kilometr w czasie 4,40/4,30 i mówiłem sobie: “Wow!” A Ty masz 3 min 55 sekund… To mi się podoba w naszej społeczności, że zawsze można się kimś zainspirować i stwierdzić: O kurczę. Ta poprzeczka jeszcze jest wyżej. Fajnie bo widać, że wkręciłeś się w temat biegania. Powiedziałeś, że są jeszcze inne rzeczy, które lubisz robić.

G.M.: Tak, tak. Chcę dodać, że propo biegania inspiruje mnie bardzo Marek Wikiera. Jego osiągnięcia. Ja też celuję, żeby zrobić ultra maraton. Miałem zrobić teraz w listopadzie, ale niestety właśnie moja noga pokrzyżowała mi plany.

M.G.: Może dodamy, że Marek Wikiera to członek społeczności z Trójmiasta, z nim również przeprowadziliśmy wywiad. Ultra maratończyk, prawdziwy twardziel, który pokonał dystans ponad 1000 km na czterech pustyniach od skrajnie gorących do skrajnie chłodne warunki.

G.M.: To jest niesamowite. Bardzo sobie to cenię, tak samo  jak obserwowałem Tomka Rudnika i jego ćwiczenia w domu. Można się inspirować wzajemnie i to też jest super sprawa.

M.G.: Ciekawe jak często ludzie w sprzedaży też interesują się sportem. Kiedyś o tym wspominałem prowadząc swoje wystąpienia na Sales Angels. Bardzo często ci najlepsi handlowcy, menadżerowie, ludzie zajmujący się sprzedażą mają tę duszę fightera, jakby to jest kolejny dowód na to, że coś w tym jest.

G.M.: Tak, często odnoszę ten sport do swojej sprzedaży. Moja historia z bieganiem zaczynała się gdy miałem 25 kg więcej,  i ledwo przebiegałem 3 kilometry. Czułem się jak kulka, ważyłem prawie 110 kilo. Wytrwałość pozwoliła mi osiągać to, co teraz osiągam. Mam dalekosiężne plany. Tę analogię przenoszę często na proces sprzedaży. Też trwają bardzo długo, często nie widać tego efektu od razu i pracuje się nie wiadomo na co, ale jednak wizja tego końca sprawia, że chce się to robić.

M.G.: Tak jest. Jakie masz jeszcze zajawki?

G.M.:No jest piłka nożna oczywiście, którą aktywnie oglądam, już nie tak aktywnie gram, bo jednak poświęciłem się dużo bardziej bieganiu. Natomiast żywo obserwuję swoją ukochaną drużynę Juventus.

M.G.: Juwentus i Polonia, tak? Czyli takie dość nieoczywiste wybory.

G.M.: Bardzo nieoczywiste.

M.G.: Gdybyś powiedział Legia Warszawa i Bayern Monachium czy Real Madryt to bym zrozumiał, ale Juwentus? Dlaczego Juwentus? Ja jestem fanem piłki nożnej więc jakby Juwentus mi się kojarzy z takim dominatorem w lidze włoskiej, gdzie tam od 10 sezonów cały czas wygrywają.

G.M.:No wiesz co?! Ja płakałem jak przegrali w półfinale z Menchesterem United, który w tym pamiętnym finale wygrał 2:1 z Bayernem.

M.G.: Pięknie.

G.M.: W dalszym ciągu nieodkryte są dla mnie powody, dla których dzieciaki zakochują się w takich drużynach, a nie innych spoza swoich krajów. Oczywiście ta Polonia jest efektem mojej gry tam i rodzinnej tradycji, o tyle Juve jest taką nieoczekiwaną miłością, bo nikt nie wychowywał mnie we włoskim duchu.

M.G.: Ale jesteś fanem też reprezentacji, rozumiem?

G.M.: Nie no, to jest oczywiste. Pamiętam jak widziałem ostatnio Roberta Lewandowskiego to mimo, że jestem jednym z trzydziestu milionów rodaków,  po prostu czułem się tak jakby to  mój dobry kolega tak “przyasystował”. Pełna radość.

M.G.: Ja nawet na playstation  tak nie umiem zrobić. (śmiech) No dobra. Ale, żebyśmy się nie rozjechali to powiedz, jaka to jest ta trzecia zajawka?

G.M.: Są to żagle i sporty motorowodne.

M.G.: Wszędzie sport!

G.M.:Tak. Do tego narty, na których najrzadziej mam okazję jeździć, ale też uwielbiam śmigać na nartach. Do tego doszła moja pasja… Jestem pasjonatem kolejnictwa, co często wywołuje śmiech towarzystwa, ale uwielbiam pociągi. Mam pociąg do pociągów.

M.G.: Aż się boję zadawać pytania skąd to się wzięło?

G.M.: Nie wiem. Po prostu podziwiam lokomotywy, podziwiam ich moc. Imponująca rzecz.

M.G.: Czekaj, była taka bajka o pociągach. Może rodzice ci ją zbyt często puszczali.

G.M.: Była, była. Taka kreskówka, co oni mieli takie lokomotywy, jeździły parowozy, one miały ryjki na przedzie.

M.G.: Może właśnie stąd podświadomie gdzieś przejąłeś temat. Teraz rozumiemy skąd ta dusza faightera u Grześka Mandziuka. Z jednej strony intelekt: powiedziałeś, że byłeś wśród czołowych uczniów w liceum, da się wyczuć w rozmowach z tobą, że jesteś bardzo łebskim facetem. Z drugiej strony bycie fighterem czyli sport. Teraz łatwiej mi zrozumieć jak trafiłeś do sprzedaży, bo to takie połączenie, które pasuje. Szczególnie do takiej wymagającej sprzedaży, w jakiej jesteś. Powiedz mi w takim razie: a jak trafiłeś na Sales Angels? Czy pamiętasz pierwsze spotkanie?

G.M.: Jasne, że pamiętam. Mój debiut to był listopad 2017, z Arkiem Chludzińskim. Ja Arka gdzieś tam śledziłem na Linkedinie od dłuższego czasu, zobaczyłem, że występuje i pomyślałem: „A. przejdę się. Chłopak w miarę dobrze pisze, wygadany, wydaje się być okej.” No i poszedłem i to była miłość od pierwszego wejrzenia.

M.G.: (śmiech) Do Arka czy do społeczności?

G.M.: Nie, nie! (śmiech)

M.G.: Tak to zabrzmiało.

G.M.: Miłość od pierwszego wejrzenia to oczywiście ze społecznością. Natomiast z Arkiem miałem okazję parę razy rozmawiać. Oczywiście bardzo sobie go cenię, za podejście do sprzedaży, ja mam bardzo podobne jeśli chodzi o dawanie przestrzeni, nie wywieranie nacisków na klienta więc uważam, że to jest mi szczególnie bliskie.

M.G.: Mniej presji a więcej dbałości o tego klienta i jego potrzeby. Zatrzymajmy się na chwilę. Czyli Ty jesteś z nami już prawie 3 lata skoro mówisz, że listopad 2017.

G.M.: No tak by wychodziło. To już nie przelewki..

M.G..: No i pięknie. Jak często bywałeś na Sales Angels od tego czasu?

G.M.: Wydaje mi się, że na palcach jednej ręki można by zliczyć kiedy mnie nie było .

M.G.: Ty byłeś praktycznie na każdym spotkaniu więc przede wszystkim chciałbym Ci za to podziękować. Dzięki Tobie Grzesiek, dzięki twojej frekwencji, aktywności, przede wszystkim dlatego, że byłeś z nami, ta społeczność dzisiaj jest i funkcjonuje. Gdyby nie Ty, to być może na pewnym etapie doszedłbym do wniosku, że nie ma ludzi, dla których warto to robić, więc chcę ci przy okazji za to podziękować .

G.M.: Dziękuję Marcin, bardzo miło mi to słyszeć, ale uważam, że te podziękowania należą się organizatorowi tego przedsięwzięcia. I nie mówię tego z czystej kurtuazji, ale taka jest prawda, że trzeba to po prostu spiąć w jedną całość. Społeczność nie będzie społecznością bez Dona Grelsona 🙂

M.G.: (Śmiech) Ja też dziękuję. Powiedz, z perspektywy trzech lat, takie spotkania, czy eksperci zapadli ci w pamięć tak najbardziej?

G.M.:Wiesz co, ja bardzo lubię podejście do tematu mentalności i wystąpienia, które może nawet nie koniecznie dotyczą technik sprzedażowych jako takich. Bardzo mi zapadł w pamięć Andrzej Cichocki, zarówno podczas wystąpienia pierwszego, nie-finałowego, gdzie podzielił się swoją historią. W ogóle kupiłem sobie jego książkę „Pokonać siebie”, która uważam, że jest zbiorem takich uniwersalnych prawd, które powinniśmy sobie przyswajać. Polecam gorąco książkę Andrzeja do przeczytania. Zauważyłem, że ona poniekąd czerpie z ze znanych pozycji, jak np.  „ 7 nawyków skutecznego działania” Coveya. Dostrzegam w niej nawiązania do klasyki literatury rozwojowej. Co do innych spotkań to ostatnio w swoim zespole przywoływałem wystąpienie Tomka Zielińskiego.

M.G.: Wątek, że zakładamy, że wiemy już co klient ma na myśli, tylko słuchamy, tak? Okej. Tomek Zieliński, to trzeba powiedzieć wprost, że to dotychczas rekordzista. Najlepsze wystąpienie w historii naszych pięciu lat. Widzę, że celujesz w z jednej strony świetnych praktyków, z drugiej strony też inspiratorów.

G.M.:Dokładnie. I to jest to, co powiedziałeś. Ja bardzo cenię sobie ludzi, którzy inspirują, dlatego też do trójki mogę dołączyć jeszcze Rafała Mazura, którego bezpośredniość w przekazie jest po prostu jest dla mnie mega urzekająca i do mnie trafia. Mam nawet taki przykład sprzed 3 tygodni. Byłem taki rozlazły, rozbity, po prostu mówię: „Kurde, no. Może coś bym zmienił…” Taki po prostu dzień narzekania. Wszedłem akurat na Instagrama Rafała, bo śledzę Zen Jaskiniowca. I był tam krótki, dosadny przekaz, który pozwolił mi mocno, szybko wziąć się w garść. Przekazu nie będę już przytaczał, ale nawet napisałem Rafałowi: Dzięki, za szybkie, krótkie pie*dolnięcie. Tego czasem potrzeba.

M.G.: Bardzo szeroki zakres wiedzy od Ekspertów. Fajnie, że o nich powiedziałeś. W międzyczasie rzuciłeś tez pozycję Andrzeja Cichockiego:„Pokonaj siebie”. Mówiłeś też o „7 nawykach skutecznego działania” Gdybyś miał naszym członkom społeczności czytającym ten artykuł odpowiedzieć jaka książka, czy może znowu kilka książek w największym stopniu wpłynęły na twój rozwój?

G.M.: Wiesz co, ciężko jest powiedzieć o książce, która tak bardzo mocno wpłynęła na mój rozwój. Ja z każdych elementów rozwojowych, nawet z naszych spotkań, staram się wyciągnąć jedną małą rzecz, którą mogę gdzie tam u siebie zmienić i metodą małych kroków coś starać się wdrożyć.

M.G.: Czyli nie masz takiej jednej swojej, że mówisz: To jest moja ulubiona…

G.M.: Nie, nie. Ja zazwyczaj mam tak, że do książek nie wracam. Do książki Andrzeja Cichockiego wracałem, to mogę powiedzieć, że to akurat jest książka, która do mnie osobiście trafiła. Lubię bardzo inspirować się innymi ludźmi w biografiach i książka, która mnie dość mocno poruszyła, to była biografia Phillip’a Knight’a. Jego droga była dość niesamowita i polecam książkę każdemu. Uważam, że biografie dość mocno otwierają oczy na pewne kwestie, na sposób działania ludzi, którzy są szczególnie wybitni w jakichś dziedzinach albo różne rzeczy osiągnęli i też można wyciągnąć swoje wnioski, czy akurat te działania, które robili, były zgodne na przykład z naszymi wartościami i warto tak postępować czy też nie. Na przykład Elon Musk, który powiedział do swojej żony (jak ona mu zarzuciła, że traktuje ją jak pracownika), to powiedział, że jakby ją traktował jako pracownika, to by ją zwolnił. Dlatego z jednej strony to daje tak do myślenia, że jednak te osoby na takich topowych stanowiskach niekoniecznie muszą postępować zgodnie z wartościami, które gdzieś tam my prezentujemy.

M.G.: Tak. Z drugiej strony też mogą nam dać do myślenia, czy to jest faktyczny sukces. Możemy postrzegać ich w kategoriach biznesowych, absolutnie jako ludzi sukcesu, ale często w tych kwestiach prywatnych – totalna porażka. Ja jestem bardzo daleki od tego, żeby oceniać co jest dobre, a co złe, bo być może dla kogoś kwestia życia prywatnego jest nieistotna i wtedy można się w 100% skoncentrować na biznesie. Tylko pytanie, co jest dla kogo ważne. Fajnie, że wspomniałeś o tych wartościach, bo wiadomo, że ideą Sales Angels jest nasza dewiza Sprzedawanie to Pomaganie. Wiem też, że często miałeś ze sobą naszą opaskę, a czy ty Grzesiek masz też swoją dewizę życiową, motto, które ci towarzyszy?

G.M.: Nie. Wiem, że moi przedmówcy często posługiwali się cytatami różnego rodzaju, natomiast ja nie mam takiego jednego, którym się posługuję.

M.G.: Dobra. To wcale nie jest tak, że każdy musi mieć. Także dlatego zapytałem, bo to czasami daje takiego powera. Ja przyznaję, że dla mnie Sprzedawanie to Pomaganie stało się w międzyczasie takim mottem, które sprawia, że faktycznie kiedy przygotowuję się do jakiejś rozmowy z klientem i zaczynam myśleć nad tym, czy sobie już nie odpuścić, bo nie mam na coś czasu, to wtedy jednak zerkam sobie na to Sprzedawanie to Pomaganie i myślę sobie, że skoro robię to dla klienta, to muszę zrobić to dobrze i czasami właśnie takie przypomnienie sobie tego, sprawia, że robię rzeczy po prostu lepiej. Czy chciałbyś jeszcze coś zaznaczyć, albo coś dodać od siebie, co jest tutaj istotne, jeżeli chodzi o Ciebie i naszą społeczność?

G.M.: Spotkania społeczności już nie służą mi tylko, żeby nie przychodzić dla Ekspertów, ale też dla ludzi, których poznałem podczas spotkań, więc z wielką radością przychodzę na nie bo wiem, że spotkam ludzi, których po prostu lubię i w gronie których się dobrze czuję. Wszystkich właśnie tego miejsca serdecznie pozdrawiam.

M.G.: Fajnie, że to powiedziałeś, bo to też jest bardzo ważne. Mówimy o edukacji, a w gruncie rzeczy przecież pod tym kryją się już relacje towarzysko- biznesowe, bo to przy okazji też można fajnie ze sobą coś razem zrobić. Szczególnie w gronie takich ludzi. Grzesiek. Bardzo ci dziękuję za dzisiejszą rozmowę.

G.M.:Bardzo wam dziękuję.

 

Książki, które poleca Grzegorz:

“7 nawyków skutecznego działania” – Stephen Covey

“Pokonać siebie” – Andrzej Cichocki

 

Linki:

https://www.linkedin.com/in/gmandziuk/

 

Zapraszamy do Społeczności Sales Angels!

https://www.linkedin.com/company/sales-angels-spolecznosc-ludzi-sprzedazy

https://www.facebook.com/SalesAngels